środa, 20 maja 2009

Uczelnia jak facet: musi mieć kasę!

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego błysnęło subtelnym seksizmem. "Za z Unii Europejskiej pieniądze". Miało być dowcipnie i dla młodych. Wyszło jak zwykle. Urzędnicy potrzebują szkoleń z gender mainstreamingu. Albo kolejnych pięćdziesięciu lat feminizmu w Polsce.
Zobaczcie spot i komentarz.

Spot Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego

Facet musi mieć kasę. To jest moje życiowe credo. Uwaga biedni faceci; w wyścigu o moją rękę odpadacie w przedbiegach. Tu obowiązuje cenzus majątkowy.
Trzeba się cenić. Wszystkie kobiety to wiedzą.

A poważnie, niby szczegół, a jednak trafienie kulą w płot. W spocie dziewczyna i chłopak radzą koledze, żeby dobrze się zastanowił, jaką wybierze uczelnię. W tym celu porównują uczelnię do potencjalnej partnerki i partnera. I pokazują, co ich zdaniem liczy się przy wyborze.
Kobieta "musi ci odpowiadać".
Facet "musi mieć kasę". Na laboratoria. Tu dowcip twórców kuleje, bo ja na przykład nie wiem czemu facet koniecznie musi mieć na laboratoria...
Mam na myśli to, że reklamówka sugeruje, że mężczyźni kierują się generalnie jakimiś subiektywnymi kryteriami, a kobiety po prostu stanem portfela kandydata. W sensie interesowne są, sprzedają się, tylko myślą jak się dobrze wydać za mąż i jak najszybciej przestać pracować i iść na wieczny macierzyński. Wiem, że ten sygnał może się zdawać subtelny, ale jest niezaprzeczalnie chamski.
Właściwie sugeruje to samo, co seksistowskie teledyski czarnych raperów. Wielcy czarni faceci dygają tam obwieszeni kilogramami złota i diamentów, oparci o drogie samochody, a lasencje tłoczą się wokół nich trzęsąc ciałem i robiąc na prawdę nieinteligentne miny. Raperzy śpiewają z grubsza taką piosenkę:

"Patrz jak mam dużo kasy
Na prawdę się postarałem
Mam teraz te samochody
Złoto i dolary
Mam mnóstwo dziewczyn
Setki setki dziewczyn
Mam mnóstwo pieniędzy
I setki setki dziewczyn"

Reklamówka Ministerstwa zniesmacza tym bardziej, że jest zrealizowana "za z Unii Europejskiej pieniądze". A każdy projekt realizowany z tego źródła powinien uwzględniać w sobie strategię horyzontalną równouprawnienia płci (przez gender mainstreaming). Ten spot jej nie realizuje, o czym można by poinformować sposnsorujące go fundusze.

Jednak ta reklamówka to mały pikuś przy teledysku, który ma reklamować Uniwersytet Szczeciński. Teledysku już nie zobaczycie, ponieważ po protestach studentek i studentów, Uniwersytet usunął go z internetu. W reklamówce starszy student udzielał młodszemu rad dotyczących studiów. Generalnie przekonywał go, że nauka na Uniwersytecie Szczecińskim to studia łatwe, lekkie i przyjemne, co było ilustrowane sekwencjami, w których tańczy z dziewczynami, albo siedzi przy romantycznej kolacji. Do tego komentarze z przymrużeniem oka. Dziewczyny zostały pokazane jako element rozrywki. Nieme, na pewno nie zajmujące się nauką, stanowiły element klubowego krajobrazu i nie uczestniczyły w ogóle w dialogu dwóch chłopaków. "Studentki przedstawione są jako słodkie idiotki, które umilają czas chłopcom" - powiedziała szczecińskiej Gazecie Wyborczej Marta, jedna ze studentek, która sprzeciwiła się takiej reklamie swojego uniwersytetu.

Nie wiem swoją drogą, jak reklamówka Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego z facetem, który musi mieć kasę, ma zachęcić dziewczęta do studiowania nauk ścisłych, skoro odwołuje się do seksistowskiego stereotypu.
A zachęcać dziewczęta warto. Po pierwsze dlatego, że są w naukach ścisłych niedoreprezentowane. Już w podstawówce zniechęca się dziewczynki do matematyk i nauk ścisłych, kierując ich zainteresowania w kierunku przedmiotów humanistycznych. Nieświadome nawyki nauczycieli i nauczycielek sprawiają, że dzieci dostosowują się do ich oczekiwań i na nowo potwierdzają stereotyp: chłopcy są dobrzy z matematyki, dziewczynki z polskiego.
W ten sposób marnuje się niemal połowa matematycznego i technicznego potencjału młodego pokolenia. Większość dziewczynek nie dostanie szansy, aby rozwijać swoje zdolności w tym kierunku. Mogą pokonywać wiele przeszkód: być dobre w liceum z przedmiotów ścisłych, zdać na studia, powiedzmy, mechatronikę, nawet zostać na uczelni. Ale na każdym etapie napotkają przeszkody, które powodują, ze dziś bardzo mała część pracowników naukowych wyższego szczebla na kierunkach technicznych to kobiety.
Drugi powód, dla którego warto zachęcać młode kobiety do studiowania i pracowania w dziedzinach technicznych i ścisłych, jest taki, że różnorodność się opłaca. Im bardziej zróżnicowana grupa, tym bardziej innowacyjne ma pomysły. Kobiety mogą wnieść do tych dziedzin swój potencjał i swoje spojrzenie na świat.
Trzeci powód jest równościowy: w zawodach związanych z nowymi technologiami i informatyką można po prostu dużo zarabiać. Jeżeli zwiększyłby się udział kobiet w tych zawodach, zmniejszyła by się luka zarobkowa (pay gap), czyli różnica między zarobkami kobiet i mężczyzn.
Dokładniejsze dane na stronie projektu Gender Awareness Participation Process i na polskiej stronie projektu. Rozmowa z profesorem Sińczuchem z Ośrodka Badań Młodzieży dostarcza na prawdę ciekawych przykładów.
Znalazłam jeszcze jedną stronę, dla młodszych dziewcząt: Girls Go Tech. Są na niej nawet gry dla dziewczyn, które mają im przybliżyć informatykę.
I takie: Girls' Day, Female Engineers Pushing Innovation in Companies.

W Polsce ta potrzeba zwiększenia ilości dziewcząt na politechnikach została już zauważona. I pojawiły się pewne działania, na przykład duża akcja Dziewczyny na Politechniki. Polskie politechniki robią dni otwarte dla licealistek i oprowadzają je po swoich wydziałach. W ten sposób dziewczyny mogą się dowiedzieć więcej o studiach i zacząć je rozważać na poważnie. Są też warsztaty i konferencje.
Politechnika Warszawska na swojej stronie umieściła wstęp:

"Dziewczyny z Placu Politechniki
Ambitne, zdeterminowane, utalentowane - dziewczyny z Politechniki Warszawskiej nie muszą udowadniać, że są równie dobre jak ich koledzy. Czasami nawet lepsze..."

Czyli można! Gdyby taka akcja dotarła do mojego liceum, kto wie, może byłabym dziś panią informatyczką. W każdym razie dziś, jeśli miałabym studiować drugi kierunek, to tylko komputery ;)

Akcja Dziewczyny na Politechniki jest bardzo godna pochwały. Wpadki zdarzają się w sferze, że tak powiem, PR-owej. Przykładem takiego faux pas była podstrona Politechniki Warszawskiej ze zdjęciami kandydatek na Politechnikę z opcją głosowania na najpiękniejszą. Podstronka, o której dowiedziałam się w marcu tego roku, zawierała zdjęcia dziewczyn w pozach jak z kalendarza: mizdrzyły się do obiektywu w obowiązkowym kasku na głowie i brały udział w internetowych wyborach miss. Strona dziś jest niedostępna: nie wiem, czy na skutek protestu, czy po prostu miss już wybrano i nieaktualna. Moja koleżanka, absolwentka tej samej Politechniki, była zniesmaczona („Jestem z Politechniki. Ten konkurs to dla mnie KWAS”) i napisała nawet list do koordynatorki akcji. List był w tonie spokojnymi przyjaznym i w takim też tonie była odpowiedź. Pani koordynatorka stwierdziła, ze to raczej nie jest seksistowskie. "Chodzi bardziej o to, aby tak trochę przekornie przeciwstawić się stereotypowi studentki politechniki - babo-chłopa". Przyjaciółka odpowiedziała jej szeregiem argumentów (miedzy innymi "Konkursy piękności to ikona seksizmu"). I dodała, ze jako studentka politechniki nigdy nie czuła się tym stereotypem babo-chłopa zaatakowana.
Pani koordynatorka akcji z uniwersytetu na prawdę miała dobre chęci i nie widziała w konkursie nic złego. Chciała przełamać sprzeczność kobiecość - technologia "ukobiecając" studentki. Problem w tym, że sprzeczności męskość - technologia nie ma. A kobiecość studentek poprzez konkurs piękności jest redukowana, a nie wzbogacana. Uporczywe przypominanie o ich urodzie (kobiecej, cielesnej i "nie - technicznej"), nie pomaga studentkom osiągać sukcesów na politechnikach. Przeciwnie. Takie przypominanie to przeprosiny za sukces. Przepraszam, że tu jestem. Studiuję informatykę, ale nie bój się, tak na prawdę jestem tylko niegroźną kobietą. Ugnij nogi, uśmiechnij się. Przeproś.

Najnowszy Spot Ministerstwa Nauki, od którego zaczęłam cały ten artykuł, mówi o kierunkach zamawianych, na których dostaje się 1000 złotych stypendiów i ma się zagwarantowaną pracę. Gdyby Ministerstwo, zgodnie z europejskimi wytycznymi i praktycznymi potrzebami uniwersytetów, chciało przekonać młode kobiety, że warto studiować nauki przyrodnicze czy informatykę, cały spota trzeba byłoby przemyśleć na nowo. Przede wszystkim kandydatką, która stoi przed trudnym wyborem, musiałaby być dziewczyna. Mogłaby jej doradzać jakaś starsza dziewczyna, imponująca młodszej wiedzą i profesjonalizmem, obyciem z komputerami i tak dalej, która ukazałaby jej świetlaną przyszłość w zawodzie biochemiczki lub informatyczki. Bez rad o dobrym zamążpójściu, dodam.
Od obecnego spota lepszy byłby nawet spot z dwójką bohaterów, płci obojga, w każdym razie taki, w którym dziewczyna wkracza na tę ścieżkę rozwoju zawodowego, a nie jest tylko poboczną bohaterką. Może nosić okulary, tak jak ten chłopak.
Wymyślenie równościowego spotu na prawdę nie jest trudne... Ja mogę to zrobić za drobną opłatą choćby dziś.




(A teraz prośba na temat, bo informatyczna :) czy ktoś lub ktosia mogłaby mi poradzić jak zaembedować takiego spota jak ten na początku posta? Na you tubie dają adres do embedowania, a tutaj spot był we flaszu i nawet nie bardzo wiedziałam jak go ściągnąć na kompa w celu zuploadowania... Prosze o rady w komentarzach jeśli łaska)

2 komentarze:

  1. http://portalwiedzy.onet.pl/4868,25297,1559063,1,czasopisma.html - To na tyle w dziedzinie niezwracania uwagi na portfel mężczyzn przez kobiety.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko fajnie, wesolo i kolorowo, ale fakt; ze piszesz w swoim poscie "na prawde" naprawde odpycha i zniesmacza. Co do zawartosci merytorycznej - naturalnie i pelna geba sie zgadzam, a takze podpisuje sie pod tym wszystkiemy memy konczynamy; choc zdarza Ci sie za bardzo poplynac w idiotyczne nazewnictwo "gender mainstreamingu", czy konformistyczne dywagacje na temat rzekomej nierownosci w spoleczenstwie. Zauwaz, ze to te dziewczynki w podstawowkach daja sie naprowadzac na konkretne zainteresowania. Jesli ktos pasjonuje sie fizyka, to nikt mu tej fizyki z glowy nie wybije, takoz samo z przedmiotami humanistycznymi. Ja jestem obecnie na studiach humanistycznych [filozofia], choc wpajano mi nauke przedmiotow scislych, zas z zawodu i zamilowania jestem informatykiem [informatyka sledcza] i filozofem. Tyle w temacie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń